Home
-
FAQ
-
Szukaj
-
Użytkownicy
-
Grupy -
Galerie
-
Rejestracja
-
Profil
-
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
-
Zaloguj
Forum www.ruchodrodzenie.fora.pl Strona Główna
->
Wiara
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Forum internetowe ODRODZENIA
----------------
Regulamin
Wiara
Ogłoszenia
Pogaduchy
Pomysły i propozycje
Wszystko inne
Kontakt z administracją forum
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
katwer
Wysłany: Śro 21:43, 02 Kwi 2008
Temat postu:
Ja nie zgarniam pasy - i tak czytanie tego nic nie daje.
owca
Wysłany: Sob 1:08, 29 Mar 2008
Temat postu:
Do mnie też przychodzą, zazwyczaj w niedzielę. Ile razy próbowałam coś wtrącić albo zadawałam trudne pytania, tyle razy wycofywali się delikatnie i zaczynali nowy wątek (w sensie tak, żebym się nie zorientowała, że migają się od odpowiedzi
) . Ostatnio dostałam jakąś książeczkę w pięknej okładce jak do mnie przyszli. A na ulicy jak mnie zaczepili to też mnie zaprosili na wspólne świętowanie... a ile prasy zgarnęłam!
katwer
Wysłany: Pon 1:05, 17 Gru 2007
Temat postu:
"Moi" Świadkowie Jehowy przychodzili wiele razy - chyba ze dwa lata, jak nie dłużej. Byłam wtedy w liceum. Przychodziły różne "ekipy", coraz silniejsze w gadce, coraz elegantsze, coraz milsze, choć najmilej wspominam pana, który przyszedł jako pierwszy (wiadomo, oni zawsze dwójkami). Tamten człowiek myślał nad tym co mówi, nie powtarzał w kółko tego samego, był otwarty i bardzo to cenię. Nie chcę mówić, że u ŚJ to rzadkość, ale trudno nie przyznać, że nie spotkałam nigdy, poza tym razem, otwartości..
Oczywiście chodzi mi o otwartość światopoglądową: ten pan naprawdę chciał zrozumieć, dlaczego ja mówię inaczej niż go w zborze nauczyli, i zrozumiał.. Następnym razem przyszedł ktoś inny (przysłali kogoś w moim wieku, żebym się zaprzyjaźniła i może w ten sposób przekonała do przechrzczenia).
Zapraszali mnie kiedyś na swoje jedyne święto, ale wypadło wtedy w Wielkim Tygodniu i nie mogłam pójść - a szkoda!
Malgorzata
Wysłany: Pon 0:57, 17 Gru 2007
Temat postu:
To prawda, oni zawsze wracają
Ja też przyjmowałam ich w progu, ale z innej przyczyny - miałam wrażenie, że w takich okolicznościach łatwiej będzie mi zakończyć rozmowę.
Jednak ci, którzy pojawiali się u mnie byli całkiem mili. Trafiłam szczęśliwie na osobę o dość otwartej głowie (jeśli chodzi o wiedzę ogólną o świecie). Rozmowy bywały dość ciekawe, choć mało efektywne
Z czasem zauważyłam, że w ich sposobie pojmowania świata istnieją pewne "odgórne" uprzedzenia do ludzi. Nie lubią też szukać porozumienia poprzez zwracanie uwagi na to co wspólne, wolą raczej doszukiwac się tego, co różni. Mimo wszystko jakoś tak udawało mi się zawracać kierunki moich rozmów ze Świadkami, że do dziś kiedy mijamy się na ulicy potrafimy się do siebie szczerze uśmiechnąć
katwer
Wysłany: Pon 0:36, 17 Gru 2007
Temat postu:
Kiedyś, jak przychodzili do mnie Świadkowie Jehowy, strałam się przyjąć ich jak najgorzej się tylko dało: na schodkach wiodących do mojego domu, żeby tylko sobie już poszli. Skutek był taki, że byłam potem bardzo zmęczona po staniu na tych schodach, a oni chyba zadowoleni, że sobie pogadali, bo następnym razem też przyszli..
Malgorzata
Wysłany: Pon 0:33, 17 Gru 2007
Temat postu: o tolerancji
Kiedyś na zupełnie innym forum przeczytałam dość napastliwą wypowiedź osoby "nagabywanej" przez Świadków Jehowy. Z moich obserwacji wynika, że niestety taka postawa nie jest rzadkością. To fakt, że Świadkowie, podobnie jak nielubiani przez nas akwizytorzy, pojawiają się zwykle w najmniej dogodnej dla nas chwili. Kiedy juz zaczną mówić, wychodzi im to jakoś tak bez przerw na oddech (wiadomo, przerwa na zaczerpnięcie powietrza to okazja dla nas na wyartukułowanie nieśmiałego "dziękuję, nie..."), no i pytają, prowokują do odpowiedzi, znów pytają...
Jak wszyscy ludzie bywają mili i uśmiechnięci, bywają też ponurzy i zasępieni, starsi, młodsi, itd.
Czy zdarzyło się Wam pociągnąć taką rozmowę? Jeśli tak, to jakie macie spostrzeżenia i przemyślenia na ten temat?
Stawiam też przy tej okazji pytanie o granice tolerancji.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
Appalachia Theme © 2002
Droshi's Island
Regulamin